środa, 25 stycznia 2023

Ja nie lubię, jak grasz.





Po kinie nocnych transformacji ducha,

zrobiłem wycieczkę dla zmęczonego ciała.

Pojechaliśmy razem na Plazę.

Gdzie nogi ruchem wahadłowym 

wiodły zmarnowany korpus

po wytyczonych tam traktach 

dla przygodnych gapiów.

Szliśmy bez określonego celu,

pomiędzy osaczającymi nas 

z każdej strony totalnymi zniżkami,

których to wzrok szczęśliwie udawał, 

że nie widzi.

Dzięki temu rozum nie kierował 

naszych kroków na tyle nierozsądnie,

aby nie wiodły ciała do czeluści sklepowych, 

wypełnionych tanim niczem.

Mimo tego,

że czekały nas tam

niesamowite upusty 

i uśmiechnięte panie bielą mlecznych zębów,

udało się nam, nie ulec pokusie.

Niestety po krótkim czasie poezja chwili 

zmieniła się w prozę podróży tramwajem 

po obiad aby móc zaspokoić

potrzeby energetyczne 

wyczerpanych już mitochondriów.


Reszta to sen.


Sen, czy jawa?


Niesamowite dźwięki ukochanego instrumentu 

brzmiały tak cudownie,

że tym razem duch oddzielił się od ciała, 

pozostawiając je znieczulonym 

i prawie martwym na bruku Cardo.

Sam wzleciał na wyżyny szczęścia 

i ponownie znalazł zagubiony gdzieś 

sens dla reszty życia.

Dźwięki wszystkich poranków świata, 

marzeń i nocy przemyśleń rozbiły, 

oraz ponownie scaliły wszystko,

dając szansę dalszej, owocnej współpracy.


Ja nie lubię, jak grasz.


dmyk





Brak komentarzy: