W 2ooo roku byłem niedaleko Egiptu.
Wszyscy mi odradzali
ale mimo trudności, nie zrezygnowałem.
Było cudownie.
Wszystko mi się podobało.
Począwszy od widoków pustynnych,
kultury zmieszanej totalnie,
sztuki wszelakiej,
kolorystyki strojów i natury,
zapachów przypraw i nie tylko tychże,
po soczystość i smakowitość owoców.
Wcześniejsza wyprawa do Włoch,
a w nich do otoczonej wodą Wenecji
była równie niesamowita.
Też zniechęcano mnie do wyjazdu,
ze względów na wątpliwej jakości "zapachy".
Jednak światło odbijające się od wody,
błysk wschodów i zachodów słońca,
architektura,
detale zwane głazami monolitycznymi,
temperament uśmiechniętych i krzykliwych Włochów,
słodycz lodów i moc espresso
wynagrodziły wszystko.
Miało to miejsce 25 lat temu.
Później chciałem
ale nie mogłem podróżować
ze względów rodzinnych.
Śniłem tylko o nich.
Teraz mogę
ale chyba utknąłem psychicznie i fizycznie
w miejscu zamieszkania.
Moim marzeniem jest wschód.
Sztuka, przyroda, kultura,
muzyka przyciąga moje myśli i uczucia.
Jednak jak dotąd
wszystko pozostaje w sferze marzeń
i kolekcjonowania chińskich dzieł sztuki
oraz instrumentów muzycznych
takich jak guzheng, hulusi, dizi, bawu,...
Może kiedyś jeszcze się odważę?
dmyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz